Późnym latem 1946 roku na terenie Opolszczyzny doszło do niezwykłej tragedii. W zorganizowanej przez Urząd Bezpieczeństwa w Katowicach perfidnej prowokacji zostało zamordowanych około dwustu żołnierzy antykomunistycznego podziemia - "wyklętych" - ze Zgrupowania Narodowych Sił Zbrojnych kpt. Henryka Flamego "Bartka".
Zgrupowanie "Bartka", zwanego "królem Podbeskidzia", było bezpośrednio po wojnie najsilniejszym oddziałem partyzantki antykomunistycznej na terenach Beskidu Śląskiego i Żywiecczyzny. Słynną akcją tych żołnierzy było opanowanie 3 maja 1946 roku przez kilka godzin miasteczka Wisła i zorganizowanie tam, w środku dnia, na oczach sterroryzowanych funkcjonariuszy UB i MO, patriotycznej manifestacji i defilady Zgrupowania.
Działającym latem 1946 roku, w ramach operacji "Lawina" agentom UB, podającym się za emisariuszy kierownictwa NSZ, udało się przekonać dowódcę i jego podwładnych, że najlepszą drogą ucieczki przed deptującymi im po piętach siłami komunistów była ewakuacja na Zachód przez Czechosłowację. Trasa przerzutu oddziału biegła przez wyludnione tereny Opolszczyzny. I tutaj, podczas noclegu, "Bartkowcy" byli rozstrzeliwani lub wysadzeni w powietrze wraz z barakami, w których spali. Działo się tak w lesie koło miejscowości Barut niedaleko Strzelec Opolskich oraz - i to miejsce obecnie wydaje się ostatecznie potwierdzać - na terenie dawnego poniemieckiego lotniska koło Starego Grodkowa.
O ile polana leśna koło Barutu była eksplorowana przez zespół prof. Krzysztofa Szwagrzyka z IPN już od 2012 r., to sprawa potencjalnego miejsca zagłady drugiej grupy żołnierzy w okolicach Starego Grodkowa pojawiła się w ubiegłym roku m.in. za sprawą dociekań zespołu redakcji miesięcznika "Odkrywca". 17 marca tego roku zespołowi prof. Szwagrzyka udało się dokonać pierwszego poważnego odkrycia na tym terenie.